2 lipca 2019, wtorek
wpół do ósmej rano
Tak się nasze losy potoczyły, że z Lubym pracujemy w tej samej okolicy. Podrzuciwszy Kitkę do Dziadków, ruszyliśmy więc w drogę do pracy. Akurat mówiono w radiu o zdarzeniu w biurze Facebook'a. Luby słuchał uważnie, ja trochę mniej, bardziej skupiając się na układaniu planu pracy na nadchodzący dzień i zastanawiając się, czy będzie trzeba zostać po godzinach. Z tych rozmyślań wyrwał mnie głos Lubego.
- Masz telefon pod ręką? - zapytał.
- Tak.
- Sprawdź, co to jest sarin - poprosił.
- Sarin to gaz bojowy - odpowiedziałam po prostu, wpisując jednak zapytanie w wyszukiwarkę. Mimochodem usłyszałam krótkie "wiem" z jego strony. - Fluorometylofosfonian izopropylu - odczytałam Lubemu nazwę związku, nawet nie klikając w odnośnik do Wikipedii.
- Dzięki.
Uśmiechnęłam się do niego w odpowiedzi. A później zaśmiałam i podzieliłam się z nim krótkim spostrzeżeniem:
- Wiesz,... to zabawne. Zadałeś mi pytanie, co to jest sarin i odruchowo odpowiedziałam ci tak, jak odpowiedziałabym każdemu innemu człowiekowi. Ale w gruncie rzeczy wiedziałam, że to wiesz i wcale nie pytasz o to, co to jest sarin - tylko jaki to jest związek - dodałam. Luby również się zaśmiał, przyznając mi rację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz